poniedziałek, 3 lipca 2017

Nad jeziorem

Thomas Worthington Whittredge,
The Old Hunting Ground,1864
Z Szatanicą wpadłyśmy na wspaniały pomysł. Pojedziemy nad jezioro. Wszelkie poprzednie wyprawy nie kończyły się fiaskiem, ale zagrożenie życia było dość wysokie. Szczególnie, że gdy parujemy się z Szatanicą, coś się nam w głowach przestawia. Z duchem słowiańskich przodków i z nawoływaniem bojowym rosomaków wkraczamy w sitowia gotowe brać łabędzie na klate, a potem uciekamy w popłochu potykając się o wszystko, co ci w nogi wpadnie.

Bliskie spotkanie z bezzębnym Panem X, panem wiekowym, bez zebów, jak już wiemy, (a jak je stracił to nie wiem) no i z kaprawym okiem wprawnego rybaka małoakwenowego było żenująco przyjemne. Jak i szyszki pod tyłkiem, jak już koc rozłożyłyśmy. Sekurując miejsce, dośc godne i szlachetne, by gościło nasze osoby, okazało się, że coś i tak nie gra. Bo widzicie. My widoku nie miałyśmy. A jak to iśc nad jezioro i nic nie widzieć? No kaszanka. Kaszanka.

Po większych i mniejszych ekscesach dołączyła do nas Słonina, która ciągle narzekała, ze coś jej nie pasuje. Bo się przeziębi i katarku dostanie, a wiecie moje drogie, przecież, ja jestem magistrem. A ktoś taki jak ja, to prawie ważny jak prezydent. Włos mi z głowy spaść nie może.
Mów mi więcej, właśnie ręce w mół wsadziłam, bo małże chce wyciągać.


Hulanka nie sielanka

"Hip Hip Hurrah!" Party at Skagen, Peder Severin Krøyer. 1888; 134.5x165.5 cm; Goteborgs Konstmuseum, Sweden; Picie, picie, p...